2010-06-27

Podróż Albania - Europa nieznana

Opisywane miejsca: Budva, Tirana, Kruja (104 km)
Typ: Inna

Jeśli się już jest w tym południowym zakątku Europy, gdzieś w Chorwacji, Czarnogórze... to w sumie czemu nie wstąpić do dzikiej, nieznanej i poniekąd zapomnianej Albanii? Wyruszyliśmy z Czarnogóry autokarem i gdy wyjechaliśmy poza turystyczne rejony, zobaczyliśmy coś, co od razu zostało uznane za przedsmak Albanii jeszcze w Czarnogórze – droga prowadząca do granicy (a więc było nie było – międzynarodowa) była tak wąska i kręta, że autokar ledwo się wyrabiał na zakrętach. Prowadziła przez wioski, wioseczki, górki i pagórki, przez krzaczory, chaszcze i manowce. Zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie właściwie nas wywożą i czy nie będą przypadkiem żądać za nas okupu. Mijaliśmy osiołka, kozy, gęsi, czasami jakiegoś machającego do nas tubylca, aż wreszcie dotarliśmy na teren przygraniczny. Tuż przed „wrotami” do Albanii droga się rozszerzyła i zrobiło się jakoś tak raźniej – bo cywilizacja. Tylko co będzie po przekroczeniu granicy?! 

Otóż po przekroczeniu granicy było o wiele lepiej. Okazało się, że Czarnogórcy są zawistni i nie chcą, by turyści im zwiewali do sąsiedniej Albanii. A więc z premedytacją utrzymują drogę międzynarodową w stanie... wiejskim. Żeby odstraszyć, zniechęcić i Bóg wie co tam jeszcze im się bzdura w głowach. Dostaliśmy śliczne pieczątki w paszportach, a że mieliśmy albańskiego przewodnika, to nie staliśmy godzinami na granicy. Nie żeby były jakiekolwiek kolejki, bo oprócz naszego był jeszcze tylko autokar z Japończykami (wyglądali na lekko zagubionych), ale jak się nie ma albańskiego przewodnika, to się długo czeka na „odprawę” paszportową po stronie albańskiej – takie nieoficjalne prawo wspierające lokalny turystyczny biznes :)

Ruszyliśmy szeroką ładną drogą, bo w ostatnich latach sporo się tam łoży na rozwój infrastruktury. Dojechaliśmy do miejscowości, której nazwy nie pomnę i... wysiedliśmy przed mostem nad rzeką. Bo most był drewniany. Mało tego – był wąski na szerokość autokaru i jechało się po JEDNEJ warstwie zmurszałych i trzeszczących desek, między którymi prześwitywała woda. Szliśmy radośnie za autokarem, a za nami szły lokalne dzieciaki liczące pewnie na jakieś słodkości. A czemu jechaliśmy przez taki zabytek? Ano dlatego, że był to JEDYNY most. Piszę „był”, bo wycieczka miała miejsce rok temu i może udało już im się zakończyć budowę nowej przeprawy, którą bardzo się chwalił pan przewodnik. 

Za mostem wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy do stolicy. Po drodze mijaliśmy niezliczone stacje benzynowe, a przewodnik zapytany o to dziwne zjawisko powiedział, że w Albanii ludzie mają dość specyficzne podejście do biznesu – jeden facet założył stację, inni (ci z pieniędzmi) zobaczyli, że można na tym zarobić i też sobie po jednej sprawili. Czemu nie? Lawina ruszyła.

  • Smutny widok
  • Most

Do Tirany dojechaliśmy nocą, zatrzymaliśmy się w jednym z lepszych hoteli (w jednym z kilku hoteli w ogóle), który znajdował się w samym sercu miasta, śmierdział papierosami i w ogóle był wyjątkowo mało profesjonalny ;) Od razu zauważyliśmy, że ruch uliczny przypomina tam Kair – nikt nie zwracał uwagi na światła, pieszych czy inne auta, a klakson był najważniejszym atrybutem kierowcy. Wyszliśmy z hotelu na spacer, przeszliśmy może ze dwa skrzyżowania i doszliśmy do miejsca, które było już zupełnie nieoświetlone i mało zachęcające. Postanowiliśmy odłożyć zwiedzanie na następny dzień. 

Rano naszym oczom ukazała się Tirana w pełnej swej okazałości – niskie betonowe budynki, rondo z szalonymi kierowcami (często kręcącymi się w kółko, bo nie mogli z ronda wyjechać) i to by było właściwie tyle. Hodża kazał zburzyć meczety (lub przerobić je na wszelkiego rodzaju miejsca użyteczności publicznej), których w Albanii i samej Tiranie było kiedyś sporo. O ile pamiętam, to w stolicy ostał się jeden - Etehem Bey. Zlikwidowane zostały też inne budynki religijne, bo za rządów Hodży Albania stała się państwem ateistycznym. W Tiranie naprawdę nie ma czego oglądać, jest to brzydkie i smutne miasto, pozbawione zabytków czy jakichkolwiek innych miejsc wartych większej uwagi. 

Albania zawdzięcza Hodży nie tylko kompletną izolację od reszty świata, biedę, ale również krajobraz usiany bunkrami - koleś był paranoikiem. Mówi się, że gdy architekt zaprojektował bunkier, to kazano mu się w nim schować, po czym ostrzeliwano schron. Jak budowniczy nie przeżył, to znaczy, że i tak nie zasługiwał, bo przecież kiepski z niego był pracownik. W ten sposób powstało ponoć 600 000 bunkrów w całym kraju! Są wszędzie – na polach, na wsiach, koło domów, w ogródkach. Ludzie trzymają w nich sprzęty, stanowią schronienie dla bydła. Taki bunkier ciężko zdemontować, więc trwają – bardzo specyficzne pomniki. Przewodnik mówił, że jedyną rzeczą, jaką z Albanii możemy wywieźć za darmo i bez ograniczeń, jest właśnie bunkier :) W sumie to nie wiem nawet jak to się stało, ale nie posiadam ani jednego zdjęcia bunkra, które nadawałoby się do publikacji. 

  • Meczet, co się cudem ostał
  • Rzeka i chyba najładniejsze miejsce w Tiranie?
  • Byłe mauzoleum Hodży... teraz chyba biurowiec
  • Uniwerek

Z Tirany udaliśmy się jeszcze do Krui, miejsca narodzin albańskiego bohatera narodowego – Skanderbega. Znajduje się tam odrestaurowana uliczka z uroczym drewnianym bazarkiem, na którym sprzedawane są wszelkiego rodzaju pamiątki i starocie. Uliczka prowadzi do muzeum etnograficznego. I już – nasza podróż po Albanii dobiegła końca i czas było wracać do Czarnogóry. Życzę Albańczykom jak najlepiej – niechaj się rozwijają jak najszybciej, niech wejdą do Unii Europejskiej i poziomem zrównają się z resztą krajów znad Morza Śródziemnego. Dość cierpienia jak na jeden mały kraj. 

  • Bazar - skansen
  • Uliczka
  • Różne różności
  • Starocie
  • Widok na Kruję

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. na_biegunach
    na_biegunach (29.05.2011 15:06)
    leoleo, a moi znajomi po moich opowieściach stwierdzili, że muszą pojechać i się przekonać, czy mam rację :)
  2. leoleo
    leoleo (17.05.2011 15:44)
    zachęcilas mnie do ominiecia albanii w planach wakacyjnych...
  3. na_biegunach
    na_biegunach (22.07.2010 13:51)
    Na Bałkanach byłam rok temu wtedy to był ostatni czas, kiedy ten trzeszczący most był jedyną przeprawą przez rzekę :) Tirana w ogóle nie sprawiła na mnie wrażenia miasta typowo europejskiego - jest budowana bardzo "na siłę" żeby pokazać, iż Albańczycy też mogą być nowocześni. Najlepiej własnie samemu tam pojechać i wyrobić sobie własne zdanie :)
  4. kielec
    kielec (21.07.2010 19:29) +1
    wróciłem właśnie z 3-tygodniowej wyprawy po Bałkanach i co do Albanii mam odmienne wrażenia...co prawda sama Tirana nie zachwyca, ale sprawia wrażenie przyzwoitego europejskiego miasta...Uważam tęż że przedsiębiorczość Albańczyków predestynuje ten kraj do UE szybciej niż np. taką Macedonię, która nas nie zachwyciła....Albania ma dość dobre drogi, nawet te góskie do granicy z Kosowem są kręte, ale bez dziur jakie u nas w górach często można spotkać...Nie widziałem żadnego trzeszczącego mostu w Szkodrze, a samo miasteczko jest bardzo przyjemne, mnóstwo kafejek, dzici bawiące się wokół fontanny wieczorem, a a dziadki grają tam w dzień w domino..przesmaczne ciasto sernikowe...polecam knajpkę Traditia niejakiego Gjona, wszyscy go tam znają i on wszystkich zna...z kolei Durres ma fajne plaże i wygląda na przyzwoity kurort, ale woda zmącona...więcej napisże w swojej relacji, gdy czas pozwoli...
  5. na_biegunach
    na_biegunach (28.06.2010 23:14)
    Jak to mówili w pewnym polskim filmie: "Bunkrów nie ma, ale też jest ..................." ;)

    Niestety, nie mam ani jednego zdjęcia, które mogłabym zamieścić. Trzeba szukać u kogoś innego :)
  6. smyczek1974
    smyczek1974 (28.06.2010 21:22)
    A gdzie bunkierki????????
    Bunkierki dajcie???????????????
  7. na_biegunach
    na_biegunach (28.06.2010 13:21)
    ye2bnik, chyba tak :)
  8. ye2bnik
    ye2bnik (28.06.2010 8:38)
    Czy ta miejscowość ze skrzypiącym drewnianym mostem to czasem nie Skoder (Szkodra)?
  9. na_biegunach
    na_biegunach (27.06.2010 14:09)
    Sama Albania póki co nie jest warta poświęcenia urlopu (kiepska baza noclegowa, wypoczynkowa, choć co kto lubi), ale już w połączeniu np. z Czarnogórą i Bośnią - czemu nie. Zwłaszcza z Bośnią, bo przepiękna.